Inspiracje #climb2change i #climb2changeTeam to miejsce na wasze historie. Opowiadacie tutaj o swoich początkach z górską i wspinaczkową zajawką, o pasjach górskich, o swoich marzeniach i drodze do ich realizacji.
Ruda z wyboru rudazwyboru.pl. pisze o sobie na blogu tak: „Nie jestem nikim szczególnym. Nie mam wybitnych talentów, dużych pieniędzy, ani znajomości. Jestem dziewczynką, która prosiła koleżankę o podrabianie zwolnień z w-fu, bo bała się, a nade wszystko wstydziła, że znów jej nie wyjdzie, nauczyciel w zawoalowany sposób nazwie ją łamagą, a inne dziewczynki drwiąco się uśmiechną. Dziewczynką, która nigdy nie nauczyła się poprawnie serwować piłki z dołu, która zawsze do drużyny była brana jako jedna z ostatnich. Dorosłą kobietą o całej gamie problemów osobistych. Ale mam moje góry, w których zawsze odważałam się robić krok do przodu, otwierać na nowych ludzi i nowe, często od nich wychodzące doświadczenia. Polecam.”
Z perspektywy czasu, co byś teraz poradziła młodszej sobie – tej małej dziewczynie, która nie wierzyła w swoje możliwości?
Ja mam tej małej dziewczynce bardzo dużo do powiedzenia. Na przeróżne tematy. Ale przede wszystkim, chciałabym jej powiedzieć, że wszystko, co ją boli, martwi i przeraża – kiedyś minie. Będą ją boleć, martwić i przerażać coraz to nowe rzeczy, ale nauczy się sobie z tym radzić. Że nie zawsze będzie łamagą, z której wszyscy się śmieją. Że znajdzie prawdziwych przyjaciół, choć nieprędko. Poradziłabym jej, żeby była cierpliwa. I tej dużej sobie zresztą też.
Czy dalej jesteś tą dziewczyną, czy cos się zmieniło? Jak teraz myślisz o sobie?
Niestety, nadal nie do końca wierzę w swoje możliwości i sabotuję własne pomysły. Ale zmieniło się dużo. Nabrałam dystansu do siebie i świata, nieco życiowej odwagi – choć wciąż chyba za mało. Przede wszystkim, w którymś momencie postanowiłam próbować być sobą, bez względu na to, co pomyślą i powiedzą inni
Czy góry w dalszym ciągu otwierają cię na nowe doświadczenia i dają Ci energię?
Jasne, że tak. Uwielbiam próbować nowych rzeczy w górach , czego przykładem jest chociażby mój niedawny wyjazd na via ferraty z Wami. 🙂 Kiedyś ograniczałam swoją górską aktywność głównie do Tatr, co wynikało trochę z nienasycenia nimi, a trochę z ograniczonych możliwości. Teraz otwieram się bardziej na nowe miejsca, choć Tatry raczej nie spadną z mojego prywatnego piedestału.
Górskie wędrówki są zawsze jakimś takim tłem mojego życia, pewnym zapleczem, czymś o czym można marzyć, albo co można wspominać. Może nie do końca zgodzę się z tym, że dają mi energię – bo tej zazwyczaj mi brakuje, ale na pewno są dla mnie pewnym punktem odniesienia w codziennym życiu.
W czym, poza górami znajdujesz motywację do tego, co robisz?
U mnie z motywacją do czegokolwiek jest dość ciężko. Strasznie prokrastynuję, odkładam wszystko na później. Do tego wywiadu też zabieram się już któryś raz.
Jeśli chodzi o bloga, to na pewno olbrzymim motorem napędzającym, dzięki któremu jeszcze mi się to nie znudziło i raczej nigdy nie znudzi, są odbiorcy. Ich reakcje, komentarze, a nade wszystko wysyłane do mnie wiadomości. Uświadamiają mi zasięg mojej pracy i jej wpływ na ludzi – nie tylko na to, które szlaki wybierają na urlop. Czasem to, co robię ma wpływ na to, że moi czytelnicy po wielu latach przerwy wracają w góry. Albo ośmielają się spróbować swoich sił w Tatrach. Tego typu informacje zwrotne zawsze niesamowicie mnie cieszą i nadają sens całemu temu mojemu blogowaniu.
Skąd pomysł na bloga Ruda z wyboru? Jak to się zadziało, że zaczęłaś dzielić się swoimi historiami?
Po pierwsze – gdy rodzina bądź znajomi pytali: „jak było w górach?”, zadowalała ich odpowiedź: „fajnie”. A ja miałam tyle do opowiedzenia! Potrzebowałam jakiegoś wentyla do upuszczenia tych swoich wrażeń.
Drugą kwestią było to, że udzielałam się wówczas na górskim forum internetowym i widziałam, jak wiele pytań jest tam zadawanych: o konkretne szlaki w Tatrach, o przygotowanie do górskich wędrówek itp. Na coraz więcej z nich potrafiłam odpowiedzieć i starałam się to robić, jednak była to syzyfowa praca, bo posty znikały pod natłokiem kolejnych.
Zdałam sobie sprawę, że w sieci brakuje miejsca, które by gromadziło takie informacje. I postanowiłam takie miejsce, oczywiście na miarę swoich możliwości, stworzyć (to było kilka lat temu, jeszcze nie funkcjonowała większość popularnych obecnie portali i blogów o tematyce górskiej).
Była jeszcze jedna pobudka – po cichu marzyłam, że dzięki blogowaniu poznam ludzi, z którymi będę mogła chodzić po górach. Bloga zakładałam drżącą ręką, zresztą dwukrotnie, bo pierwszego skasowałam.
Od momentu powstania strony, (która najpierw nazywała się Tatry dla średniozaawansowanych, a dopiero po około dwóch latach zmieniła nazwę na Ruda z wyboru), do ukazania się na niej pierwszego wpisu minęło kilka dni, w czasie których ważyły się jej losy – wcale nie byłam pewna, czy tego adresu też nie skasuję. A potem zaczęłam pisać, szybko znaleźli się pierwsi czytelnicy, ich liczba zaczęła lawinowo wzrastać. No i pooooszłooo.
Przeglądając Twojego bloga rudazwyboru.pl odniosłam wrażenie, że Tatry znasz na wylot? Ile lat zajęło Ci schodzenie tych wszystkich szlaków.
Późno trafiłam w Tatry. Miałam prawie 16 lat, gdy zobaczyłam je po raz pierwszy. Na samodzielne ich eksplorowanie musiałam jeszcze trochę poczekać – do osiągnięcia pełnoletności. A potem już nie było roku, żebym nie spędziła co najmniej kilku dni na szlakach.
Byłam na ciągłym głodzie, chciałam dotrzeć wszędzie, zobaczyć wszystko. Minęło już 17 lat od tamtego pierwszego zauroczenia i można z grubsza powiedzieć, że od tylu lat chodzę po Tatrach.
Wszędzie mnie jeszcze nie było, ale staram się zapełniać białe miejsca na swojej prywatnej mapie. Zwłaszcza od kiedy prowadzę bloga, planując wycieczki biorę pod uwagę takie poprowadzenie ich przebiegu, żeby wzbogacić się o nowy materiał zdjęciowy.
Tatry, Tatrami… U Ciebie na blogu pełno gór i dalekich podróży. Jest jakaś szczególna wyprawa, którą zapamiętałaś najbardziej? Albo miejsce, które najbardziej Ci się podobało? Co byś powtórzyła, gdzie wróciła?
W tym roku wracam do Gruzji, by spróbować raz jeszcze wejść na Kazbek. Nie chodzi o to, że się jakoś uwzięłam na tę górę. Dzięki współpracy z agencją górską, prowadzoną w Kazbegi przez Polkę, mam okazję pojechać tam ponownie. Postanowiłam skorzystać z tej okazji. Każda podróż jest dla mnie na swój sposób wyjątkowa i mam nadzieję, że dużo ich jeszcze przede mną.
Trekking, ferraty, wspinaczka… Cały czas podejmujesz nowe wyzwania, zdobywasz kolejne szczyty. Jakie masz plany na kolejne miesiące i lata?
Na pewno chciałabym w końcu zamknąć Wielką Koronę Tatr, do której skompletowania brakuje mi dwóch szczytów. Niedawno zaczęłam jeździć samochodem, wobec czego przestały mnie ograniczać rozkłady autobusów.
Myślę o odwiedzaniu nowych, dotychczas logistycznie trudno dostępnych miejsc. Lada moment spełniam swoje ogromne marzenie i wylatuję na Lofoty. Chwilę potem mam w planach wyprawę do Tadżykistanu. O Gruzji już wspomniałam.
Planów na razie tyle, ale gdzieś tam tli się marzenie o Islandii, więc jak już trochę się finansowo odkuję, to niewykluczone, że to będzie następna destynacja.
Masz sporo doświadczenia górskiego i wspinaczkowego. Jak Twoim zdaniem najlepiej rozpocząć przygodę ze wspinaczką? Co radzisz osobom, które zastanawiają się, czy to sport dla nich? Od czego powinny zacząć?
Radzę po prostu spróbować. Wybrać się na ściankę, zapisać na sekcję, ewentualnie – z grubej rury – wykupić dla siebie kurs skałkowy. Wiem, że przed tym jest trema, że każdy obawia się, że wyjdzie na ofermę. Ja nawet rzeczywiście swego czasu wyszłam. Tylko że co z tego? Nie odpuściłam, nauczyłam się podstawowych ruchów ważnych we wspinaczce i teraz, choć nie wspinam się zbyt często, to jednak mam tę frajdę, że mogę to robić.
Wspinanie, to świetny, ogólnorozwojowy sport, sprawiający dużo przyjemności. I, tak właściwie, dobry dla każdego zdrowego człowieka. Na pewno nie każdemu musi się podobać, ale jeśli komuś spróbowanie wspinaczki intensywnie chodzi po głowie, to coś mi mówi, że jemu akurat się spodoba.
O via ferratach, na których Gosia, czy też Ruda z wyboru, była z naszą Akademią Wspinania climb2change możecie przeczytać na blogu Gosi – Ruda z wyboru.
Dzięki za poświęcony czas, wywiad i wspólny wyjazd!
Przeczytaj pozostałe inspirujące historie z serii #inspiracjec2c
Dziewuchy w górach, czyli girls power
Spinacze w akcji czyli o radości ze wspinania